PODZIEL SIĘ
SLS i SLES

Na pewno już nie raz słyszałaś hasła, które nawołują do czytania etykiet kosmetyków. Jak myślisz, co tak ważnego może się w nich kryć? Z etykiet dowiesz się wszystkiego o danym produkcie. Nie tylko poznasz jego skład, ale również sposób działania. Będziesz także mogła oszacować jego skuteczność. Wystarczy, że nauczysz się czytać etykiety, a konkretniej zrozumiesz zawarte w nich nazwy. Mam nadzieję, że temat jest dla Ciebie ciekawy i będziesz do nas zaglądać w każdy piątek. Tak, w każdy piątek na Goodiesowym blogu opublikuję nowy wpis dotyczący nowego składnika kosmetycznego. Tymczasem zapraszam do lektury. Dzisiaj dowiesz się, czego powinnaś bezwzględnie unikać!

SLS i SLES – zmora kosmetyków

Sodium Lauryl Sulfate (SLS) oraz Sodium Laureth Sulfate (SLES) to dwie substancje, które ostatnimi czasy wywołały wielką burzę w internecie. Jeden z naukowców udowodnił ich szkodliwość (przede wszystkim rakotwórczą), natomiast inny podważył tę tezę. Koniec końców ludzie doszli do wniosku, że te substancje będą dopuszczone do stosowania w wybranej grupie kosmetyków, czyli w tych, które mają krótki bezpośredni kontakt ze skórą. Szampony, żele do mycia ciała, płyny do kąpieli, żele do mycia twarzy – to w nich znajdziemy te składniki. Zastanówmy się co może się stać, gdy w codziennym pośpiechu niedokładnie spłuczemy z siebie te substancje…

Przeciwnicy stosowania SLS przeprowadzili badania, które jednoznacznie wykazały, że przeniknięta do organizmu substancja SLS kumulują się w tkankach, uszkadzając je. Zadaję sobie pytanie: Kto był na tyle odważny, bo dopuścić tak niebezpieczne substancje do produkcji kosmetyków? Niestety, na to pytanie nie znalazłam odpowiedzi.

Jest to dla mnie jeszcze bardziej kontrowersyjna kwestia, ponieważ początkowo SLS i SLES były dodawane do produktów odtłuszczających urządzenia i pomieszczenia. Są to po prostu niezwykle szkodliwe detergenty, które niestety są bardzo tanie. Producenci kosmetyków upychają je do każdego produktu, który ma się dobrze pienić i łatwo spłukiwać. Jeżeli macie jakieś wątpliwości, to sprawdźcie proszę produkty, które macie w domu. Ciekawa jestem, jak wiele z nich posiada te niebezpieczne składniki.

Jak uniknąć SLS i SLES?

Oczywiście można znaleźć na rynku kilka kosmetyków, których producenci dbają o nasze zdrowie. Szukając ich na półkach hipermarketów i drogerii najlepiej od razu przejdźmy na dział produktów dziecięcych. Tam mamy dużą szansę na znalezienie zdrowego szamponu, czy żelu pod prysznic. Oczywiście nie każdemu z nas odpowiadają kosmetyki niemowlęce. Co wtedy zrobić? Czy jesteśmy skazani na stosowanie niebezpiecznych detergentów? Dzięki Bogu nie! Istnieje kilka takich firm, których nadrzędnym celem jest produkcja zdrowych, naturalnych i ekologicznych kosmetyków. Takie marki mają wpisany w swój dekalog zakaz stosowania SLS i SLES. Mogę Wam polecić dwie marki, które mają szeroką ofertę produktową i przystępną cenę. Mam na myśli Dr Organic i Bania Agafii, które znajdziecie w Kliknij aby przejść do sklepu Goodies.pl.

Czy wiesz, że…

Panie, które zafundowały sobie zabieg keratynowego prostowania włosów kategorycznie nie mogą używać szamponów, masek i odżywek zawierających SLS, SLES lub jakąkolwiek inną sól. Nie wspominając już o ich szkodliwości, związki te wypłukują z włosa keratynę, co powoduje szybkie pozbycie się efektu zdrowych, wyprostowanych włosów, który uzyskaliśmy podczas zabiegu trwałego prostowania. Takie osoby stosują specjalne kosmetyki, które się prawie w ogóle nie pienią, a pomimo tego efektywnie myją włosy. Oczywiście, nie są to tylko kosmetyki organicznych firm, ale również popularnych i szeroko dostępnych chemicznych marek. Takie produkty mają zazwyczaj wyższą cenę, ponieważ szkodliwe i tanie detergenty trzeba zastąpić droższymi składnikami. Jak widać na powyższym przykładzie, popularne marki posiadają odpowiednią wiedzę kosmetologiczną i mają świadomość tego, że istnieją zdrowe alternatywy dla szkodliwych substancji emulgujących. Więc dlaczego nadal je stosują? Odpowiedź nasuwa się sama.

[Głosów:2    Średnia:3.5/5]